Życie jest bardzo intensywne i złe zarządzanie naszymi zasobami może spowodować, że będziemy żyli w ciągłym pośpiechu, chaosie, z poczuciem niepokoju.
Dlatego zarządzanie sobą w czasie wydaje się być kluczową umiejętnością w tych czasach. I nie chodzi mi tutaj o prowadzenie kalendarza i realizowanie tasków. A o szerszy kontekst spojrzenia na siebie – nasz poziom energii, ilość bodźców, emocje, stan pobudzenia czy stres wynikający z tego ile mamy obowiązków i jak obciążające mogą być.
I nie chodzi mi tu o ten mityczny work-life balance, tylko o zrozumienie tego co i w jaki sposób na nas wpływa. I nie ignorowanie tych rzeczy. Zrozumienie, że to czym się karmisz i dostarczasz do swojego mózgu, warunkuje to jak będziesz się czuć na co dzień.
Żeby czuć szczęście i spełnienie, potrzebujemy wyzwań, samorealizacji, czasu w naturze, aktywności fizycznej, snu i chociaż niezłego jedzenia. No i relacji.
A większość z nas poległa na tych podstawach. Nie umiemy ich dostarczyć i nie potrafimy myśleć o sobie w kategoriach rzeczy, które na nas wpływają. Nie potrafimy zrozumieć tych zależności i dobrze nimi zarządzić, a potem się zastanawiamy, dlaczego czujemy się jak gówno.
Wrzucasz na siebie za dużo obciążeń, porównujesz się do innych w socialach, za dużo scrollujesz, ulegasz swoim stanom emocjonalnym, a na koniec czując się przeciążony „nagradzasz” się w najgorszy możliwy sposób – zakupami, leżeniem, jedzeniem czy używkami.
Może myślisz, że Ciebie to nie dotyczy? Że jesteś z jakiegoś magicznego powodu wyjątkowy i biologia czy neurologia nie działa w Twoim przypadku tak samo?
Ale nie jesteś i możesz się zajechać jak każdy. W szczególności jak o siebie nie dbasz.
Także zacznij obserwować siebie, testuj różne rozwiązania i sprawdzaj co działa na Ciebie dobrze, a co nie. Patrz jak zmieniają się Twoje emocje, co dzieje się w Twoim ciele, jak zmienia się Twój stan pobudzenia. Z czasem zaczniesz zauważać zależności, które najprawdopodobniej możesz mądrze wykorzystać – albo wyeliminować to co szkodzi albo umocnić to co pomaga.
Także przyjmuj, że Twoje przekonania i oczekiwania są błędne i może warto coś z nimi zrobić. To, że jeżeli coś „wydaje Ci się” to nie znaczy, że jest to dobre rozwiązanie.
Znajdź przestrzeń w głowie na myślenie o sobie. Miej refleksje, wyciągaj wnioski, stawiaj granice…
Ale przede wszystkim – bądź ze sobą szczery! I przestań się oszukiwać, że wszystko jest ok, że to na Ciebie nie wpływa, że to tak nie działa.
Bo ja siebie oszukiwałem, że mogę ignorować swoje potrzeby i nic się nie stanie. Zawsze potrzeby innych były ważniejsze. A potem frustrowałem się dlaczego nikogo nie interesuje to jak się czuje.
A Ty czym się oszukujesz lub oszukiwałeś, ale już tego nie robisz?
Ja się oszukiwałam, że z tym, że:
Jeśli dziś „stłumię” niechcianą emocję to ona wcale do mnie nie wróci ze zdwojoną siłą…
Jeśli będą dla kogoś miła i zrobię tak jak on chce, to kolejnym razem i on również weźmie moje potrzeby pod uwagę…
Nie mam czasu na trening 30min 3x w tygodniu, ale mam czas na kilka godzin dziennie scrollowania telefonu
Że odpoczynek w każdy weekend oznacza picie alkoholu
Że nie warto słuchać swoich odczuć w ciele, które krzyczy wręcz, że jest coś nie tak (źle czujesz się w tej sytuacji, w tej pracy itd)
Zatrzymanie się i poczucie w ciele jest super informacją dla mnie co się dzieje, do mnie należy decyzja, czy chcę postawić granicę w tym momencie, czy będę miła – MOGĘ, ale jednocześnie wiem i znam konsekwencje tego co będzie się działo w ciele, czy głowie. To jest mimo wszystko lepsze niż odpychanie ich i udawanie, że się nie zauważa.
Super komentarz, dziękuję za podzielenie się tym.
Chciałbym coś dodać, ale świetne obserwacje i ciężko się nie zgodzić 🙂
Gratuluję świadomości i podejścia, to wcale nie jest takie proste.
Trzymam kciuki w takim razie za wdrażanie poprawek w życie!