Moja porażka [część 2]

Moja porażka – część druga.
Wczoraj opisałem swoją dość bolesną porażkę, więc chcąc wyciągnąć z niej jak najwięcej, poniżej podsumowanie moich przemyśleń i wniosków.

Co z tego bierzesz dla siebie?

Tworząc swój proces, tak bardzo skupiłem się na treści i merytoryce, że nie dałem rady znaleźć odpowiednich argumentów i korzyści, które popchają sprzedaż. To znaczy znalazłem, ale nie takie, które trafią to potencjalnych klientów i ich przekonają do przyjścia na webinar.

W mojej głowie to co stworzyłem jest tak ważne, potrzebne i zajebiste, że uznałem, że samo się obroni. Jestem tak bardzo przekonany o ważności i konieczności pracy z głową, tak bardzo przekonany, że ten proces jest w stanie pomóc każdemu… że nie dotarło do mnie, że przecież muszę Ci to pokazać i to w odpowiedni sposób.

Do rzeczy, co było dobre:

  • działanie, a nie czekanie aż wszystko będzie „idealne”
  • proszenie innych o pomoc (pierwszy raz w życiu chyba)
  • regularność i wytrzymałość – codzienna praca i nauka od 8 do 21 (z przerwami oczywiście)
  • umiejętne dbanie o przerwy i odpoczynek, by dać w ogóle radę to dowieźć (+ urlop w trakcie)
  • dobre zarządzenie własnymi emocjami (o tym będzie jeszcze osobny post)

Co zawaliłem:

  • nieprecyzyjne badanie potrzeb czego potrzebuje rynek (komunikacyjnie, nie produktowo)
  • odpowiednie dobranie grupy docelowej i adekwatna komunikacja
  • odesłałem ludzi na google meet, nie myśląc, że większość osób będzie słuchać mnie na telefonach, a tam już potrzebna jest aplikacja (+ aktualizacja, a więc dość znaczące przeszkody)
  • brak powiadomienia push (aplikacji), że webinar się zaczął (pomimo wielu komunikatów na socialach, pozapominali)
  • puściłem reklamę na fb i ilość zainteresowanych mnie zmyliła i poczułem, że wszystko jest ok (swoją drogą wygląda jakby to boty klikały, bo zero interakcji z zapisanymi)
  • komunikowałem się na wydarzeniu na fb, czego prawie nikt nie czyta (tu nie mam pewności)
    W skrócie:
  • za duże skupienie na merytoryce i dostarczeniu wartości, a za małe na przyciągnięciu potencjalnych klientów

To wynika też pewnie z tego, że wkurza mnie, że wszędzie gada się o tym jak coś sprzedać, a nie jak dostarczyć jakość. Sam już skorzystałem z wielu przeciętnych usług opakowane w piękny papier…

Wnioski:

  • bądź ze sobą szczery i skupiaj się na tym co TY możesz zrobić lepiej
  • dobierz odpowiednie korzyści i argumenty i w lepszy sposób komunikuj to co masz do zaoferowania
  • gdy jesteś małym twórcą nie polegaj na jednym źródle pozyskania potencjalnego widza
  • warto dać sobie parę dni na przetrawienie emocji i ochłonięcie (również od sociali)
  • wnioski wyciągaj przynajmniej 2/3 razy, aby mieć szerszy kontekst i spojrzenie (+ oczywiście pytaj innych)
  • znalezienie miejsca odpowiedniego na webinary, które nie wymaga wiele kroków by wziąć w nich udział

Jeżeli masz jakieś pomysły lub rozwiązania to daj znać, chętnie przeczytam i przyjmę! 🙂
Miłego dnia.

2 thoughts on “Moja porażka [część 2]”

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top