Jestem frajerem. A właściwie to byłem.
Przykro to przyznać, ale patrząc na całokształt mojego życia, to byłem frajerem.
Głównie przez to, że ludzie włazili mi na głowę, a ja kiepsko stawiałem granicę.
Szef, który darł na mnie ryja.
Drugi, który uprawiał regularny mobbing.
Dodatkowo brałem udział w różnych projektach, w których ludzie mnie wykorzystali i porzucili.
Byłem często oceniany negatywnie i nie reagowałem.
„Koledzy”, którym poświęcałem mnóstwo czasu czy pożyczałem kasę, oczywiście nie dostając nic w zamian.
Tłumiłem swoje emocje i powtarzałem słowa mamy „pokorne ciele 2 matki ssie”.
(Najgorsza rada ever, w szczególności w tych czasach.)
Niestety jak byłem młodszy nie rozumiałem tego, ludzie to wykorzystywali.
Teraz wiem też, że wpadam w pewien schemat samopoświęcenia, z którym muszę się pilnować.
Teraz wiem, że moje emocje są najważniejsze i nie „oddam” ich komuś, kto ich nie rozumie.
Teraz wiem, że ktoś mnie ocenia, bo sam ma braki.
Teraz wiem, że to po prostu ludzie, którzy nie panują nad swoimi emocjami.
Moją winą było to, że chciałem dobrze i wierzyłem w dobro.
Ale ich winą jest wykorzystanie tego i bezrefleksyjne życie, ulegając podstawowym błędom atrybucji.
Przyglądam się temu co dzieje się na świecie i nie mogę wyjść z podziwu jak daleko z tym poszliśmy.
Oceniamy w ułamku sekundy.
Wszystko musi być piękne, nie merytoryczne.
Zdjęcia, to przecież tylko z filtrem.
„Wiadomo przecież”, że każdy trochę koloryzuje…
WTF.
Więcej pokory i dystansu.
Więcej zrozumienia swoich emocji.
Więcej brania odpowiedzialności.
Dalej będę pomagał, dalej będę dobrym człowiekiem, nie poddam się.
Co więcej, będę chronić tych, którzy tego jeszcze nie wiedzą (stąd praca z nastolatkami).
Zrobię niewiele w skali świata, ale wystarczająco, żeby zmienić chociaż kilka żyć.
I Ty też próbuj!
Powodzenia i miłego dnia.
Wiedz, że warto, nawet dla jednej osoby.